Komentarz do artykułu Przemka Berga
dla Polityka pl.
Nauka „konserwanty, stabilizatory,
emulgatory...”
Dziwny artykuł, straszy i uspokaja.
Zawiera prawdy, półprawdy i nieprawdę.
Temat jest bardzo poważny, bardziej
poważny, jak się niektórym wydaje.
Prawda o polepszaczach żywności czyli
E - składnikach tkwi o wiele głębiej. Prawda jest taka, że produkcja i dystrybucja żywności
coraz szybciej wymyka się spod kontroli. Żywność, sposób
jej produkcji, przechowywania, konsumpcji, bezmyślnego i nie
kontrolowanego psucia, w tym chemią, doprowadzi do tego, że będzie
jej dużo i zarazem wcale.
Przykłady z jajkami w Niemczech,
antybiotykami w norweskich łososiach hodowanych w
klatkach, koniną w wołowinie w całej Europie - to czubek góry
lodowej. Gloryfikacja wielkotowarowej produkcji i dystrybucji jest
przedwczesna, mówienie przy tym, że jest to panaceum na tanią
żywność to fikcja. Bezradność rządów, w tym i UE jest
przysłowiowa. Polska jest jednym z nielicznych krajów o
stosunkowo mało zatrutym środowisku. Uważam, że to nasze
największe dziedzictwo i największy skarb do zagospodarowania.
Główne przyczyny
takiego stanu rzeczy są dwie.
- Niewłaściwe, wbrew zdrowemu rozsądkowi, podejście rządzących do tematu, w przekonaniu, że wszystko załatwi biurokracja, która skontroluje, dopilnuje, poprowadzi za rączkę do świetlanej przyszłości wszystkich, którzy się żywnością zajmują. Biurokracja rośnie, jak tornado, zajmując coraz większe obszary. Jeszcze trochę, a zje wszystko, cały zysk, a przy okazji sporo dochodu narodowego. Zmierzamy donikąd, do klęski. Objawy choroby podałem w swoich blogach Blogger Mietkowe dumania, zapraszam. Nie chcę się tutaj powtarzać.
- Zasady właściwej organizacji pracy, nadzoru i kontroli tak, jak czytanie stają się powoli umiejętnością zapomnianą. Z niewiadomych mi powodów Europa odchodzi od sprawdzonych zasad, a my powielamy wyłącznie błędy.
A oto kilka liczb na chybił trafił.
Mamy 7 głównych państwowych
inspekcji jak PIS, PIH, itd. Wiadomo, że jeżeli są tylko dwie
instytucje kontrolne to już nikt za nic nie odpowiada. Ministerstwo
Gospodarki szykuje następną inspekcję kontrolującą już
istniejące - Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności, czyli nowe CBA
za nasze podatników pieniądze. W Polsce ¾ miejsc pracy
i ponad ¾ dochodu narodowego generują małe i średnie
polskie firmy, kompletnie niedoceniane. Wielkie korporacje
ponadnarodowe mają się w Polsce bardzo dobrze. Urząd Skarbowy
kontroluje Izba Skarbowa. .
Płace tej grupy kosztują budżet
20.000.000 zł, a ile pochłaniają pozostałe koszty? Tylko na
trzynaste pensje w 2012 roku poszło dla administracji publicznej
ponad 5 miliardów zł. Reszty pozostałych kosztów na
administrację strach liczyć. Przeświadczenie, że biurokracja może
zrobić coś dobrze, tzn opracować ustawę, dobre normy, decydować
kto, co, jak - to utopia.
W cenie paliwa jest 50% akcyzy. W
przypadku żywności 50 % ceny fabrycznej przechwytują wielcy
pośrednicy i wielkie korporacje handlowe. Ile procent z tego ma
producent bezpośredni i budżet ? Niewiele. Konsument
otrzymuje w zamian popsutą i zatrutą żywność.
W Europie i w Polsce, z przykrością
należy stwierdzić, zarządzanie jest zdominowane przez dwa typy
ludzi. Tych, którzy nie rozumieją, czym nie kierują, i tych
którzy kierują tym, czego nie rozumieją. To dotyczy
wszystkiego, w tym żywności. Inwestowanie w
niezawodność (bezpieczeństwo) będzie rosło, dopóki nie
przekroczy prawdopodobnych kosztów błędów, lub dopóki
ktoś się nie uprze, żeby wykonać trochę użytecznej pracy.
Inwestowanie w bezpieczeństwo żywności poprzez rozbudowę
biurokracji to klęska. To droga do bankructwa idei, że żywność
masowo produkowana przy dzisiejszych unormowaniach i sposobie
zarządzania będzie tania. Jeżeli tak dalej będzie to żywność
masowo produkowana przestanie się opłacać. Koszty następstw staną
się niewyobrażalne.
Jedna z ogromnej liczby dyrektyw UE
stanowi:
Środek E- xxx – producent zaprzestał
produkcji – wykreślić
Środek E- xxx - producent rozpoczął
produkcję - wpisujemy
Środek E-249, 250. Wiemy, że ten
środek powoduje raka. Wprowadza się obniżenie normy tego środka w
żywności. Poprawiony wykaz doślemy w listopadzie.(?) Zmiana normy
nie dotyczy wyrobów kierowanych poza rynek unijny.
Krótko, szczerze aż do bólu.
Widać jak na dłoni, kto tu rządzi.!!
Widać jak na dłoni głupotę, bezmyślność,obojętność i
cynizm!!!
Wiele krajów UE nie przyjęło
tej dyrektywy, my tak. Polscy producenci mięsa i wędlin
własnoręcznie i przy pomocy biurokratów zamykają sobie
drogę na unijny rynek. Na jednego Polaka przypada już rocznie ponad
5,5 kg środków chemicznych w żywności. Skuteczność
kontroli żadna. Mandat kilkaset zł to śmiech. Zakaz publikacji
wyników kontroli, czyli publicznego piętnowania,
ostrzegania i karania, najskuteczniejszy wymyślony sposób
przeciwdziałania patologii działa odwrotnie. Wzmacnia poczucie
bezkarności. Nasze prawo dochodzenia roszczeń i odszkodowań w
zakresie utraty zdrowia w wyniku niezdrowej żywności jest tak
skonstruowane, by odszkodowania nie były praktycznie możliwe.
Chiny to najbardziej zatruty kraj
świata. Produkcja warzyw i owoców w Chinach to ponad 1/3
produkcji świata. Większość idzie do UE przez Włochy. Przepisy
UE stanowią, że jeżeli bezpośrednim dostawcą produktu jest kraj
UE, to nie istnieje obowiązek informowania konsumenta o pochodzeniu
surowca. Aż 80% pulpy pomidorowej z Chin przerabiają Niemcy. Czy
można życzyć Polakom smacznego, gdy konsumują sok pomidorowy,
keczup, z innego surowca niż krajowy?
List Rzecznika Praw Dziecka do Ministra
Zdrowia potwierdza to, co piszę i tłumaczy inne aspekty problemu.”
Otrzymałem niepokojące informacje na temat szkodliwego wpływu
na stan zdrowia dzieci niektórych barwników dodawanych
przez producentów do żywności z grupy do której
należą E-102, E-104, E-110, E-122, E-124, E-129. Wymienione
substancje są używane do barwienia cukierków, gum do żucia,
żelków i innych słodyczy. Brak zgody Belgii, Danii,
Francji, Szwecji. Nieocenione znaczenie miałoby przeprowadzenie
badań naukowych przez niezależny instytut badawczy. Np.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego.”
Od siebie dodam, że jest to
pomylenie z poplątaniem, tragiczne tym bardziej, że wyżej
wymienione normy ilościowego dopuszczenia tych E- składników
na kilogram wyrobów są kilkakrotnie wyższe dla produktów
dla dzieci, jak dla dorosłych.
Czy my w Polsce i całej UE
powinniśmy prosić, by ktoś chciał sprawdzić czym i w jakiej
skali ktoś truje nasze dzieci? Do tego grzecznie, układnie, w
stylu ” może by Pan raczył?" Normalnie
na zachodzie, a i u nas kiedyś bywało tak - chcąc produkt
wprowadzić na rynek producent musiał otrzymać dopuszczenie
produktu do sprzedaży. Wniosek zawierał szczegółowe dane
produktu, wyniki badania jakości i bezpieczeństwa produktu wykonane
w państwowym (upoważnionym) laboratorium za pieniądze
wnioskodawcy, a nie za pieniądze podatnika. Wnioskodawca musiał
posiadać system zarządzania jakością, czyli Certyfikat ISO
zawierający procedurę produkcji, kontroli i nadzoru nad produkcją
krok po kroku, system wymagający posiadania własnego laboratorium
kontrolnego, system umożliwiający szybkie i natychmiastowe kontrole
zewnętrze na miejscu w zakładzie i na jego stanowiskach pracy.
Produkty wymagające długofalowego badania w zakresie wpływu na
zdrowie i środowisko musiały przejść pełen zakres badań w
zakresie i czasie, jaki był do tego określony.
Testowanie produktów na
społeczeństwie to skandal. Nie zapominajmy, że za te
badania płacimy ogromne pieniądze. Każda tabletka, każda kapsułka
zawiera min. 50% kosztów pomysłu, produkcji i badań. Ile
jeszcze mamy dopłacać?
Zauważyłem w sklepach gumy do żucia.
Idealnie odwzorowany papieros, stworzony dla dzieci do zasmakowania
nałogu palenia i do trucia tym, co jest w środku.
Przykład wyjątkowej perfidii i
bezmyślności. Przykład zbrodni nie ściganej, nie karanej, bez
konsekwencji dla bezmyślnych i obojętnych.
Z niepokojem patrzę na coraz bardziej
skoncentrowany atak konkurencji na Polskę. Zaczęło się od Czech,
Słowacji i Niemiec. Dziś cały Zachód w ciemno wskazuje na
Polskę. Gra idzie o olbrzymie pieniądze. Produkcja żywności to
większe bogactwo, jak ropa i gaz. Nie wyobrażam sobie przegranej.
Nie chcę nawet myśleć, by się spełniło a nie mówiłem?
Czy odpowie na ten apel Redakcja Polityki? Czy jak zwykle nikt nie
odpowie? Czy jak zawsze słowa niepopularne, buntownicze, prawdziwe
aż do bólu, ale niewygodne, łatwiej będzie pominąć
milczeniem? To pokaże czas. Dziś 3 marca 2013 kończę
to pisać, słucham w TV wypowiedzi Jurka Owsiaka.Popieram całym sercem, rozumiem co czuje.
PS. Dlaczego ISO a nie HACCP winno być
dla nas standardem? HACCP też powołuje się na ISO. Nazwa angielska
HACCP – Hazard Analysis and Critical Control Points) mówi
wszystko.
Bardzo przyjemnie się czyta twoje artykuły, zapraszam wiadomości rolnicze
OdpowiedzUsuń