poniedziałek, 11 lutego 2013

GMO a sprawa Polska  część piąta cyklu

GMO i polepszacze żywności, czyli E dodatki.
Motto „ Kochajmy robaki, robak nie człowiek, nie jest głupi. Tego co mu szkodzi nie zje. Szanujmy robaki i wszystkie zwierzęta świata, chrońmy je.”
„Chrońmy Bieszczady, Roztocze, Warmię i Mazury i inne nie skażone jeszcze obszary kraju. Chrońmy Amazonię i inne dziewicze rejony świata. Chrońmy zwierzęta, one nie umieją się jeszcze bronić. Człowiek może je podejść i zniszczyć swą podłością i podstępem.
Tego muszą się dopiero nauczyć. Pamiętajmy, że zwierzęta w naturze , jeżeli zjedzą to, co jest trujące, to z konieczności. Ale one znają na to odtrutkę. Uczmy się od nich. Nie bądźmy durniami, chrońmy je, Hodujmy robaki dla własnej korzyści i potrzeby. Dajmy kupioną przez nas żywność spróbować robakom, zaprośmy je na degustację. Obserwujmy. Zaczną jeść, możemy jeść i my, znaczy dobre. Nie jedzą - wyrzuć. Następnym razem nie kupuj.” Kupujesz żywność to szukaj składu produktu. Nie ma , nieczytelny – nie kupuj. Towar nie opakowany np. wędlina, sprzedający nie zna składu i producenta – nie kupuj. To może być towar nie sprawdzony, poza oficjalnym obrotem, niewiadomego pochodzenia. np. słynne konserwy mięsne ze Szwecji. Skład tzw naciągany np. do produktu użyto 110g pomidorów na 100 g produktu. Nie musisz się zastanawiać ile jest pomidorów w słoiku. Jeżeli próbują naciągnąć cię na początku - wmówią ci wszystko.
Podano skład, producenta, niby wszystko w porządku. Nie podpalaj się ceną. Czytaj uważnie i zastanów się, np. dwulitrowa butelka napoju o smaku pomarańczowym za jedyne 1,50 zł zawiera 0.03 % zagęszczonego surowca. Ile go będzie w dwulitrowej butelce, jeśli to sok odparowany?. Może kropla? Nie ma soku. Muszą więc być barwniki, wzmacniacze smaku, słodziki. Woda też nie będzie źródlana za te pieniądze . Na pewno będą środki na pleśnie, salmonellę itp. Będzie od 9 do 19 składników. Nie kupuj!
A teraz znienawidzona przeze mnie statystyka. Na jednego obywatela Rzeczypospolitej przypada dziś średnio rocznie 5,5 kg środków chemicznych w żywności.
Pamiętam sprzed kilku lat takie zdarzenie. Na Pomorzu rozpoczął gospodarowanie holenderski rolnik. Niezadowoleni polscy sąsiedzi, że to nie oni dostali tę ziemię, utrudniali mu brutalnie życie. Było o tym głośno w mediach. Pojechał tam dziennikarz i zadał Holendrowi pytanie: dlaczego, mimo tylu szykan, postanowił zostać, nie wyjechał? Odpowiedź pewnie była zaskoczeniem: bo ta ziemia pachnie. Tak, to prawda. Nasza polska ziemia pachnie, jak żadna inna. Ilu z Was zna ten zapach? Tego, co nie poczuł nigdy tego zapachu zapraszam wczesną wiosną na Roztocze, w Dolinę Wieprza i Tanwi, na Podlasie, Warmię i Mazury, w Bieszczady. Najlepiej znam Roztocze. To kraina o wpływie klimatu kontynentalnego. Wczesną wiosną nagle, znika śnieg i mróz. Przychodzi gwałtowna odwilż. Z dachów płatami spada śnieg. Słychać szmer strumyków czystej wody. Po dwóch, trzech dniach na południowych stokach wzgórz, pod samotnymi drzewami, wśród pól, są czarne połacie ziemi. Dzień, dwa później rozkwitną tam pierwsze wiosenne kwiaty. Proszę tam podejść, schylić się i wciągnąć woń. Poznacie, co zachwyciło upartego Holendra. Poznacie zapach kwiatów i ziemi, tak właśnie pachnie nasza polska ziemia.
Jedźcie tam latem, kiedy kwitnie już nawłoć. Zanurzcie się w doliny późnym wieczorem, gdy zasypia słońce. Dojdzie was wszechogarniający, miodny zapach pasieki, ziemi i brzęczenie pszczół. Tego zapachu trudno nie poczuć i nie zapamiętać. Tak pachnie jeszcze prawie cała nasza ojczysta ziemia. Chrońcie to, to Wasze największe bogactwo. To Wasz i nasz skarb narodowy. 1 Twórzcie kwietne łąki na każdym skrawku wolnej ziemi, tak jak to niegdyś bywało. Niech mak polny, rumianek i bławatek zakwitną znów na tej ziemi, nie tylko w Bieszczadach. Pokażcie kwietne łąki światu. Uwaga: Niszczenie maku polnego jest bzdurą . Mak polny nie podlega ustawie antynarkotykowej. Wara durniom od niego.
Dlaczego to piszę ? Jest źle, jest bardzo źle. Jest tak, jak już pisałem. Kto ma złoto - ustanawia zasady. Oni mówią - GMO jest dobre, polepszacze żywności są dobre. Uczciwi naukowcy alarmują.
Z ostatniej chwili: Komisja Europejska proponuje ograniczenia w stosowaniu pestycydów toksycznych dla pszczół. Mają objąć słonecznik, rzepak, kukurydzę, bawełnę. UE daje sobie dwa lata na badania i ocenę. Co będzie dalej? Inne rośliny i polepszacze żywności mają truć dalej? Wszystko postawiono na głowie. Kiedyś było tak: wprowadzający nowy produkt na rynek musiał zlecić wykonanie w jednym z instytutów badania jego bezpieczeństwa, by uzyskać zgodę na wprowadzenie na rynek. Za swoje pieniądze. Dziś jest tak, że to my jesteśmy królikami doświadczalnymi, a nasze rządy, w tym Unia Europejska próbuje atestować na nas za nasze pieniądze. Większość warzyw i owoców sprowadzamy z Chin, najbardziej zatrutego państwa świata. Dają 1/3 produkcji światowej. Aż 80% koncentratu jabłkowego pochodzi z Chin. Idzie przez Włochy do krajów UE. Pulpę pomidorową z Chin w 80 % zagospodarowuje przemysł niemiecki . Przepisy UE stanowią, że jeżeli bezpośrednim dostawca półproduktu jest kraj UE to nie ma obowiązku informowania konsumenta o pochodzeniu surowca. Moim zdaniem Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, oraz Konstytucja dają nam prawo żądać pełnej informacji o składzie każdego oferowanego produktu. Dziś mamy ustaw i dyrektywy UE. Dziesiątki, setki ustaw i dyrektyw. Dziesiątki, setki ustaw i dyrektyw zmieniających dyrektywy i ustawy. Stałe, permanentne grzebanie w dyrektywach i ustawach. Np. w zestawieniach polepszaczy żywności do stosowania w UE. Dobrze chociaż, że piszą szczerze: Środek E... producent zaprzestał produkcji -wykreślić.
Środek E... producent rozpoczął produkcje -wpisujemy
Środek E 249, 250 Wiemy, że ten środek powoduje raka. Wprowadza się obniżenie normy ilości tego środka w żywności. (...”Wykaz doślemy w listopadzie, zmiana normy nie dotyczy wyrobów kierowanych poza rynek unijny.”) Zwraca uwagę fakt, że wiele krajów u siebie zabroniło stosowania tych polepszaczy np. Francja, Szwecja, Dania Belgia i nic się nie dzieje Nic dodać, nic ująć. Nasuwa się wniosek, że większość polskich producentów polskiej żywności, w tym wyrobów mięsnych i wędlin, zamyka sobie drogę na europejski rynek. W naszych wyrobach mięsnych azotyny i azotany są na porządku dziennym. Konkurencja musi się cieszyć z naszej głupoty. Szukają i znajdą. Już widzą - nie takie klatki gęsie, nie karmimy ich owsem, sprzedajemy zatrutą sól itd. itp.

A jak wyglądają wykazy dozwolonych substancji dodatkowych w produkcji żywności,
oto kilka przykładów:
E962 -przeciętnie 350g/kg, marynaty 800, przetwory zbożowe 1000, pastylki,drażetki 2500
E951 - słodko - kwaśna marynata 300, wafle do lodów 2000 , guma do żucia 2500.

W wielu miejscach piszą -quantum satis czyli ile trzeba. Ja czytam – sypcie ile chcecie.

Mamy wg ustaw następujące instytucje kontrolne:
Państwowa Inspekcja pracy
Państwowa Inspekcja Sanitarna
Państwowa Inspekcja Handlowa
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno -Spożywczych
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa a nie mamy zdrowej żywności.
Chemię mamy we wszystkich produktach. Chemia w zbożu, mące, mleku, nabiale, w cukierkach, drażetkach, waflach do lodów i lodach, w gumie do żucia - wszystko dla dzieci. Używamy kostek warzywnych i rosołowych, naszych potencjalnych zabójców. Wiadomo, że jeżeli jest więcej jak dwóch odpowiedzialnych, to nikt za nic nie odpowiada .

Szykuje się więc nowy pomysł : Inspekcja w celu uszczelnienia i zagwarantowania skutecznego systemu kontrolnego tzn. Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności. Szykuje się nowe CBA, za nasze pieniądze.
Jak to się dzieje, że mimo tylu instytucji kontrolujących giną pszczoły, giną bociany. Ostatnio ilość gniazd obniżyła się o 30%. Znikają zające, kuropatwy i bażanty. Nie cenimy największych naszych skarbów narodowych jak rzepak i olej rzepakowy, nasze potencjalne złoto. W uprawie rzepaku stosuje się od kilku do kilkunastu rodzajów środków chemicznych: - na wzrost, na rozrost łodyg, wielkość strąków, jednoczesne dojrzewanie ziaren, chwasty w uprawie, na sztuczne dosuszanie ziarna Roundupem.

Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, że środki toksyczne dla ludzi i zwierząt są wielokrotnie tańsze od tych nie toksycznych ? Które kupi rolnik? Czy nie decyduje tu pazerność ich producentów?
Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, że obniżka kosztów produkcji rzepaku odbywa się przez wyeliminowanie suszarni i oleju opałowego lub gazu na dosuszanie? To zbrodnia!
Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi, że Roundup nie jest biodegradowalny, o czym próbują przekonać jego producenci? Dlaczego tylko w USA za ukrywanie tego faktu płacą oni wysokie kary? Rzepak zlany Roundupem po kilkunastu dniach trafia do rafinerii. Mamy więc najlepszy olej świata z Roundupem, z glifosatem - zabójcą komórek żywych ? Czy to nie jest zbrodnia? Co robią w Parlamencie UE nasi przedstawiciele? Dlaczego Brytyjczyk Cameron mówi, że w UE nie ma z kim i o czym rozmawiać?
Dotarłem do pisma Rzecznika Praw Dziecka do Ministra Zdrowia, a to jego treść: „Otrzymałem niepokojące informacje na temat szkodliwego wpływu na stan zdrowia dzieci niektórych barwników dodawanych przez producentów do żywności, do których należą E102, E104, E110, E122, E124, E129 .Wymienione substancje są stosowane do barwienia cukierków, lizaków, gum do żucia, żelków i innych słodyczy. Nie ocenione znaczenie miałoby przeprowadzenie badań naukowych przez niezależne instytuty badawcze”.
Dlaczego nie uczymy się od innych? Wiedeń i inne większe miasta Austrii w świąteczne dni zamieniają się w wielkie targowiska zdrowej, austriackiej żywności! Dlaczego nie u nas? Dziś ok. 700 tysięcy gospodarstw rolnych jest na skraju bankructwa.
Nowe regulacje UE, zmniejszenie limitów na produkcje mleka, nowa unijna polityka rolna, nowe planowane zmiany w kraju, nowe regulacje dotyczące zmodyfikowane genetycznie żywności. Zmiana systemu opodatkowania gospodarstw rolnych oraz ubezpieczeń społecznych. Czy to będą pożądane i właściwe zmiany, w dobrym kierunku? Śmiem wątpić. Pomóżmy sobie sami. Damy radę.

Popatrzmy na Krasnobród na Roztoczu. Tam mieszkańcy sami, bez pomocy, własnymi rękami, dosłownie sami i własnymi rękami budują swoja przyszłość, w tym miasto. A więc można. Popatrzmy na całą „ścianę wschodnią”. Tu też, z małymi wyjątkami, zaczyna być, lub jest podobnie. Musimy wytrwać.
Powołajmy Prywatne Święto Narodowe. Święto Czerwonego Maka. Polski znak mądrości. Dniem tym niech będzie od przyszłego roku, dzień, w którym zakwitnie polny mak, chaber i rumianek na naszej kwietnej łące. Róbmy kwietne łąki od Odry po Bug. Niech Czerwony Mak będzie naszym kolejnym symbolem narodowym, jak Orzeł w Koronie, biało czerwona flaga i czerwone serduszko Jurka Owsiaka. Niech Mak Czerwony będzie symbolem nieskażonej, zdrowej żywności. Niech to będzie, jak u Jurka Owsiaka, nasze Prywatne Święto Narodowe. Bez trybun , bez tych co nas trują i próbują niszczyć. Kupujmy tylko polską żywność. Kupujmy ją ubrudzoną polską ziemią i z polskimi robakami, bo to dowód, że zdrowa. Niech będzie za większe pieniądze. Pokryjmy zwiększone koszty produkcji jako rekompensatę za trud tych producentów. Utwórzmy Fundację Kwietnych Łąk. Pomóżmy producentom zdrowej żywności i tym, którzy przygotują dla nas nasiona kwietnych łąk. Niech nie będą one tak drogie. Pomóżmy naszym producentom, którzy podejmą się produkcji maszyn i urządzeń dla rolnictwa niskotowarowego.
Czas na Roztoczu (i w każdym innym miejscu ) odrodzić zapomniane tradycje wolnych od chemii, wspaniałych wędlin, prawdziwego mleka, prawdziwej śmietany, masła w liściach chrzanu, prawdziwych lodów, maślanki i twarogów z mleka od krów pasionych na łąkach bez chemii. Czas odszukać, odtworzyć i poznać smak czarnego, roztoczańskiego chleba. Zakładajcie sady i warzywniki. Odtwórzcie jeszcze, gdzie można, zniszczone bezmyślnie młyny, siejcie zboża, w tym grykę, owies i jęczmień. Róbcie mąkę z polskich zbóż, róbcie kasze i płatki owsiane. Żyjcie i dajcie nam żyć. Inne pomysły przy okazji. Nie powinny być podane otwartym tekstem. A teraz jeszcze jedna statystyka: Wasza średnia długość życia to 7,5 roku więcej, niż długość życia mieszkańców z prestiżowych, usytuowanych wokół Warszawy osiedli. To wpływ stresu i jakości żywności. Jaka byłaby wasza długość życia, gdyby dodać Wam ich szpitale, kliniki i kadrę lekarską . U was np. Biłgoraj, byłe miasto powiatowe, posiada szczątkowy szpital, nie ma lekarzy, diabetologa, ani jednej specjalistycznej przychodni. Nie dostaniecie nigdzie żadnej informacji, żadnej ulotki, żadnej rady. Choroby serca i cukrzyca to choroby społeczne. Nie wiecie jak je rozpoznać, jak je leczyć. Jedynie, co dobrze wychodzi na waszym terenie to amputacje nóg cukrzycowych. Równo, elegancko, najbliżej pachwiny. Pewnie, by chorym było łatwiej siedzieć niż leżeć. Bo leżenie to odleżyny. Najbliższa informacja i pomoc to Zamość i Lublin, odległe okresy oczekiwania wszędzie i po wszystko. Czy was i nas na to stać? Czy nie jest tak, że dla ratowania zdrowia i życia pozostaje Wam szukanie pomocy prywatnej za wszelka cenę? Czy nie jest tak, że dostaniecie się do lekarza, który zszedł właśnie z dyżuru, ok. godz. 19 czy 20.Dostaniecie się do lekarza, który chce, ale który nie ma już siły siedzieć na krześle. Nie ma on siły was wysłuchać i przejrzeć wasze dokumenty i opisy choroby. Wie, że jeżeli skieruje was na badania, to zanim doczekacie się wyników i zanim dostaniecie leki to może być już za późno. Dlaczego więc służba zdrowia w zestawieniu wynagrodzeń pracowników za rok 2012 jest na szarym końcu? Dlaczego CBA głównie ostatnio zajmuje się służbą zdrowia? Dlaczego Ten, który nigdy nic nie robił nie wie, że tylko ten się nie myli, kto nic nie robi? Może powiedzieć bezkarnie „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie” i sam skazuje na śmierć setki ludzi czekających na przeszczepy? Dlaczego ci, co wiedzą jak robić i robią, są naznaczeni epitetem wykształciucha i zostają wyrzuceni poza nawias jako łże- elity. Czy nie czas, by młode kobiety decydując się na dziecko nie żyły w strachu, czy urodzi się zdrowe, czy urodzi się całe. Czy, jak się urodzi, będzie mogło spokojnie rosnąć, rozwijać się, a potem spokojnie żyć. Państwo szuka dla Was miejsca pracy na siłę. Ja je widzę w drobnotowarowym rolnictwie, które może być naszą dumą i bogactwem narodowym.
Kończę pisać. Zamykam dziś cykl blogów GMO, a Sprawa Polska tzn Hieny Roku, Drogi i radary, Renty i emerytury, Koniec świata a głupota i biurokracja, GMO i polepszacze żywności. Czy znajdę impuls do dalszego pisania? Nie wiem, nie wiem. Czas pokaże. Czy będzie tak jak mi mówiono - po co piszesz ,to nic nie da, nie warto, narobisz sobie tylko wrogów, narobisz sobie tylko kłopotów. Jeżeli znajdzie się choć jeden głos „zawsze mówiłem, że tak należało zrobić” . A jak nic nie wyjdzie? Zacznijmy wszystko od początku. Przenieśmy stolicę na Lednicę Mało miejsca? To może do Gniezna lub Poznania. A może do Krakowa? Pewnie Andrzej Sikorowski i Leszek Mazan za bardzo by nie oponowali.

Wnioski końcowe
Nie mamy żadnej możliwości kontroli co się dzieje z żywnością i nie tylko z żywnością?

Kłamią, a w zasadzie łżą wszyscy. Każdy kantuje w każdym momencie. Fałszuje się wszystko. Sposobów jest wiele. Pozwalamy na wszystko.
Przez całe wieki obowiązywała zasada ograniczonego zaufania. Mówiło się dzieciom i jeszcze mówi : uważaj jak przechodzisz przez jezdnię, popatrz najpierw w lewo, potem w prawo. W przypadku GMO i polepszaczy żywności w dziwny sposób ta zasada nie obowiązuje. Ani ta ani żadne inne zasady. Nas się bez przerwy tumani i wykorzystuje. Wszyscy rządzący i nasi i obcy. Czy nie jest tak, że wszyscy, co mają dzisiaj kasę, będą jeszcze bogatsi? Czy nie jest tak, że rządzący są po to, by zagospodarowywać nasze dochody narodowe , a potem dochody innych? Przykład GMO i polepszacze żywności są tego najlepszym dowodem. Ile jeszcze upłynie czasu zanim zmądrzejemy? Jeszcze raz dowody i tylko dowody. Pracownicy PIH wiedzą wiele i oficjalnie przyznają. Łamanie prawa to codzienność producentów i handlu. Widać to gołym okiem na każdym kroku. Skuteczność kontroli i egzekwowania prawa jest znikoma, a właściwie żadna. Mandat 500 zł nic nie daje, niczego nie załatwia, nikogo nie powstrzyma. Zakaz publikacji wyników kontroli, czyli publicznego piętnowania, ostrzegania i karania, ten najskuteczniejszy wymyślony na świecie sposób przeciwdziałania patologi działa w odwrotny sposób. Wzmacnia poczucie bezkarności.

Nasze przepisy dochodzenia roszczeń odszkodowań również wołają o pomstę do nieba. Nie może być tak, że mamy do nich prawo jak już udowodnimy, że ktoś zabrał nam zdrowie.
Proponuje się nam udowodnić to dopiero na łożu śmierci. Takie prawo to dla mnie również zbrodnia. Czy nie należy zrobić tak jak robią lekarze leczący raka? Jest guz- wycinamy. Kto przyczynił się do powstania guza - płaci i jego też wycinamy. Raz do końca i na zawsze. Należy skończyć z brakiem właściwego prawa przeciwdziałającego łamaniu prawa, bo to dotyczy całych społeczności. Niech w końcu obowiązuje zasada: poszkodowany jest ten, kto musi sprawdzić swoje zdrowie nadszarpnięte użyciem szkodliwego środka, leczyć się, a nie dochodzić roszczeń na trumnę i wspaniały pogrzeb. Dziś wszystko stoi na głowie. A oto prawo, o którym mówię: Kto wytwarza lub sprzedaje produkt niebezpieczny, ten odpowiada za ciężki uszczerbek na zdrowiu, inne naruszenia czynności narządu ciała, lub rozstrój zdrowia, a także za doznaną krzywdę konsumenta. Naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia, a jeżeli poszkodowany stał się inwalidą, także sumę potrzebna na koszty przygotowania do innego zawodu. Jeżeli poszkodowany utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej , albo jeżeli zwiększyły się jego potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość, może on żądać od zobowiązanego do naprawienia szkody odpowiedniej renty. Jeżeli w chwili wydania wyroku szkody nie da się dokładnie ustalić, poszkodowanemu może być przyznana renta tymczasowa.
Z ostatniej chwili. Kolejna polska afera z żywnością. Słowacka inspekcja weterynaryjna odkryła polskie masło z zawartością niedozwolonych w UE emulgatorów i konserwantów E471, E322, E202 i E 472. Substancje te zgodnie z przepisami UE nie powinny znaleźć się w produktach mleczarskich. Ich użycia zabrania także słowackie prawo. Słowacy masło wycofali. Wcześniej w piersiach kurczaków odkryto antybiotyki. Wycofano polskie jaja. Wycofano sprzedaż słodyczy, przy wyrobie których mogło dojść do skażenia trutką na szczury. Rząd Słowacji apeluje do UE o kontrole polskiej żywności. Czy to koniec polskiej żywności? Czy zabieramy się do roboty?











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz