niedziela, 21 grudnia 2014


 
19.12.2014

Sąd w Elblągu w XXI wieku nie uznaje zasad Izaaka Newtona. Niemożliwe staje się możliwe.
Policja i prokuratura oskarża , sąd wydaje skazujący wyrok.                                                 
Przykład Papieża Polaka Jana Pawła II , który w 1992 r rehabilitował Galileusza tu nie zadziałał.
 Nie ma Papieża, nie ma Galileusza - do kogo się zwrócić?
                                              
Polski wymiar sprawiedliwości toczy poważna choroba, wręcz zapaść. Coraz częściej dochodzi do łamania zasad praworządności i demokracji.
Nie obowiązują:
art.11 ust 1  Powszechna Deklaracja Praw Człowieka,
art.14 ust 2  Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych
art.  6 ust 2  Europejska Konwencja Praw Człowieka
W polskich sądach nie ma co liczyć na :
-stosowanie zasady domniemania niewinności,
-prawa do rzetelnego bezstronnego procesu,
-prawa do obrony,
-prawa do swobodnego wypowiadania się,
- prawo "oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swojej niewinności" to fikcja.
W moim przypadku nawet udowodnienie mojej niewinności nie przyniosło spodziewanego rezultatu - uniewinnienia.
Podczas procesu wielokrotnie protestowałem, również  w pismach składanych do akt sadowych,
że łamane są moje prawa - te wyżej wymienione międzynarodowe, a ponadto krajowe Art 42 ust 3,  Konstytucji RP i najistotniejsze prawa zawarte w kpk - Art 2, Art 4, Art 5 §1, Art5< § 2,  Art 6,
Art 74,  Art 148,  Art 168,  Art 171,  Art 196 § 2.

W Polsce obowiązują generalnie 3 zasady ( Stowarzyszenie Prawo Na Drodze).
- zasada domniemania winy oskarżonego,
- zasada stronniczości,
- zasada "anty Trojana" czyli lepiej skazać 100 niewinnych, niż uniewinnić jednego oskarżonego.

Piszą dziennikarze - np. Gazeta Wyborcza  "Biegły mało biegły" .
Niepokoją się politycy- Paweł Kowal - "W kwestii sądów nie możemy pomóc Ukrainie. W Polsce brak elementarnego poczucia sprawiedliwości, ludziom należy zagwarantować, że nawet jak ich źle potraktuje prokuratura, czy służby specjalne, to w końcu znajdą gdzieś sprawiedliwość."

Los chciał, że dane jest mi doświadczać tego wszystkiego na własnej skórze.

Zostałem bezpodstawnie oskarżony o spowodowanie wypadku drogowego i surowo, bardzo surowo potraktowany i skazany. Po tym, co już doświadczyłem, po tym co piszą inni, wątpię, czy bez Waszego moralnego wsparcia się obronię.
Nie mam obrońcy, zgłosiłem ten fakt Sądowi na początku pierwszej rozprawy.
Nie było reakcji.
Po zapoznaniu się z aktem oskarżenia sceptycznie na wygraną  patrzą adwokaci, unikają podjęcia się obrony. Naciskani proponują stawki nie do przyjęcia, niczego nie gwarantując.
A sąd mógł w tym wypadku zareagować. W tamtym momencie nie wiedziałem, że Trybunał Konstytucyjny zakwestionował konstytucyjność art 117 § 1 kpc, w wyniku czego znowelizowane zostały  zasady udzielania pomocy prawnej z urzędu. Nie wiedziałem, nie wystąpiłem.
A oto mój przypadek:
W dniu 28.04.2014 wykonałem manewr zawracania na spokojnej, pustej i cichej ul. Wiejskiej
w Elblągu. Była idealna słoneczna pogoda, prawie południe.
W celu zawrócenia stanąłem w zatoczce parkingowej, wzrokiem obejmowałem całą ulice, nic nie zasłaniało widoku, nie była żadnego ruchu. Ten fakt potwierdzają w zeznaniach świadkowie. Nigdzie i po nic się nie spieszyłem.
Przepuściłem jedyny nadjeżdżający samochód późniejszych świadków. Po jego przejechaniu wykonałem, wykonywane od ponad 40 lat, takie same w takim przypadku czynności - spojrzenia w prawo, spojrzenie w lewo ( w kierunku nawrotu), włączenie kierunkowskazów, wyciśnięcie pedału sprzęgła, włączenie biegu i rozpoczęcie nawrotu.
Nawrót wykonałem z zatoczki na podjazd do budynku znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy. 
Uderzenie motocyklisty nastąpiło w momencie wyjeżdżania z podjazdu do budynku na ul. Wiejską, rozpoczęcie jazdy do przodu i prostowania samochodu, a więc z kierunku przeciwnego do kierunku jazdy pędzącego i oślepionego słońcem motocyklisty. W tym czasie motocyklista miał prawie całą ulicę Wiejską do swojej dyspozycji. Uderzeniu towarzyszył ogromny huk. Siła uderzenia uniosła samochód i ponownie wbiła go w głąb podjazdu.
Sytuację w miejscu zdarzenia dokumentuje szkic nr 1, oraz zdjęcia pokazujące powypadkową pozycję samochodu, motocykla i rannego motocyklisty,  oraz miejsce i sposób uderzenia
w samochód.
Podane miejsce uderzenia motocykla w samochód w tym, a nie w innym miejscu jest niepodważalne. Nie znajdzie się żadne inne miejsce, do którego będą pasowały ślady na jezdni ujawnione w protokole z oględzin miejsca wypadku. Jest to jedyne miejsce, które potwierdzają prawa fizyki, w tym zasady Izaaka Newtona, będące od 1687 roku podstawą mechaniki klasycznej , podstawą podboju kosmosu i dzisiejszego rozwoju cywilizacji.
Udowadniałem przez cały proces, że policja i prokuratura nie maja podstaw, by mnie oskarżać,
a sąd, by wydać wyrok skazujący.

Nie przebiłem się.

Policję,  prokuraturę i sąd obowiązują inne zasady i standardy.
Proces toczył się już zasygnalizowanym torem.
Jeszcze w dniu wypadku policjant sier. szt. W. Czech w pierwszym zdaniu notatki urzędowej
z przeprowadzonych czynności na miejscu wypadku napisał " Kierujący samochodem osobowym wykonał nieprawidłowy manewr włączania się do ruchu, w wyniku czego lewym bokiem zderzył się z prawidłowo jadącym motocyklem."
Ta notatka otwiera sądową teczkę sprawy i ta notatka rozpoczyna się właśnie od tego zdania. Jak pokazał cały proces już tylko to było czytane i znane.

I już w tym momencie zostałem oskarżony, osądzony i skazany.
O istnieniu tej notatki nie miałem "zielonego" pojęcia.  Mając ograniczaną możliwość wypowiedzi
wnioskowałem, by przygotowane wystąpienia dołączać do akt sprawy.
Po drugiej rozprawie w dniu 12.11.2014  postanowiłem zajrzeć do akt sądowych, by się przekonać, co się z moimi wnioskami dzieje. Znalazłem jeszcze drugi ważny dokument. Pięknie opakowaną , nieotwieraną paczkę ostemplowaną pieczątkami biegłego z napisem Symulacja biomechaniczna.
Nie miałem pojęcia, że są różne akta sądowe - inne dla sądu, inne dla oskarżonego.
Zdanie z notatki  posłużyło nadkom. KMP S.Siedlińskiemu do przygotowania " postanowienia
o wszczęciu dochodzenia", dokument w aktach sądowych.
Tego samego zdania użyła prokurator B.Iskrzyńska  w Postanowieniu o zasięgnięciu opinii -powołaniu biegłego.
Narzucony przez Prokurator sposób myślenia  przytacza biegły (ekspert) już na wstępie swojej ekspertyzy.
Pierwsze i w zasadzie jedyne spotkanie z panią prokurator w dniu  04.08.2014.
Odczytanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów, podpisanie pouczenia o przysługujących mi prawach, przygotowanie wniosków -  o wgląd w akta sprawy, zgoda na wykonanie kopii.
Ksero części dokumentacji odbierałem w prokuraturze 08.08.2014, pozostałe odbitki akt  odebrałem  po ich przekazaniu na policję, w Komendzie Policji w dniu 15.08.2014.
Zamiast spodziewanego przesłuchania otrzymałem od komisarza S.Siedlińskiego propozycję uzyskania łagodniejszego wyroku, jeżeli tylko wpłacę stosowne zabezpieczenie majątkowe.
Zaniemówiłem!  Obiecałem, wziąłem stosowny blankiet i nr konta, odbitki, wyszedłem z policji. Byłem w szoku. Jeszcze śledztwo na początku, a po raz drugi osądzony i skazany.
Natychmiast odmówiłem. Uzasadnienie odmowy przygotowałem na piśmie.
Kończy się ono słowami - "póki co wyjaśnień ode mnie nikt nie chce i nie oczekuje, niech sprawę rozstrzygnie sąd."
Nikt więcej z prokuratury ze mną nie rozmawiał. Dwukrotnie próbowałem. Odwołanie złożyłem
w sekretariacie.

Na kolejne rozprawy przychodzili inni prokuratorzy. Na pierwszą rozprawę prokurator
Jan Mieczkowski, na drugą Agata Złotowska, na trzecią Beata Iskrzyńska. 
W sumie sprawą zajmowało się 5 prokuratorów.
Nie mogli znać przebiegu rozpraw, o składanych przeze mnie do akt sprawy  dokumentach nigdzie nie była żadnej wzmianki.
Do wniosków nie odnosił się sędzia.
Protokoły z przebiegu rozpraw zapisane w  archaiczny sposób są niezrozumiałe.
Nic nie przeszkodziło jednak prokurator B.Iskrzyńskiej  podtrzymać oskarżenie, żądać surowej kary, stwierdzić, że "zeznania świadków i biegłego w pełni potwierdzają oskarżenie, a wyjaśnienia wyżej wymienionego w jakim zakresie nie przyznaje się on do jego popełnienia należy uznać za niewiarygodne i stanowiące jedynie przyjętą  przez niego linie obrony."

Na ostatniej rozprawie w dniu 28.11.2014 z udziałem prokurator Iskrzyńskiej  po raz kolejny podważyłem wiarygodność opinii biegłego. Przypomniałem, że biegły nie wskazał miejsca zderzenia. Podał błędnie odległość motocykla od miejsca zderzenia. Przypomniałem, że jego wyjaśnienia i próby ratowania opinii to kompletna kompromitacja i desperacja.
Jego interpretacja miejsca i przebiegu zdarzenia szokuje. " Po uderzeniu motocykl został na miejscu, a samochód został odrzucony". "Pojazdy przemieszczają się na pozycje określone przez policjantów na szkicu", " Dokładnego miejsca zdarzenia nie ma, oskarżony był na miejscu, policjanci nie potrafili określić gdzie był kontakt pojazdów". " szkła były blokowane przez pojazd".
            Przypomniałem: Trzy zasady Newtona opisują ruch i wzajemne oddziaływanie ciał.
I zasada - zasada bezwładności -  na każde ciało będące w ruchu działa siła bezwładności. Wartość   tej siły jest wprost proporcjonalna do masy i przyspieszenia ciała, jej kierunek jest zgodny,
            a zwrot przeciwny sile usiłującej zmienić warunki ruchu ciała.
II zasada -  jeżeli siły działające na ciało nie równoważą się, to ciało porusza się z przyspieszeniem      wprost proporcjonalnym do siły wypadkowej, a odwrotnie proporcjonalnym do masy ciała.   Współczynnik proporcjonalności jest równy odwrotności masy ciała.
III zasada-  Jeżeli ciało A działa na ciało B z siłą Fab to ciało B działa na ciało A z siłą Fba  o takiej        samej wartości i kierunku, ale przeciwnym zwrocie.
Z tego wynika, że dla samochodu i motocykla otrzymamy m  x    as = mm x am    , mm= 212kg
ms = 1100kg. współczynnik proporcjonalności wynosi 5,188
Przyspieszenie motocykla  jest  5,188 raza większe od powypadkowego przyspieszenia samochodu.
To znaczy, że motocykl nie zostanie na miejscu, jak chce biegły. To motocykl "odfrunie", a nie samochód, jak chce biegły! 
Ten fakt tłumaczy słynne stwierdzenie instruktora do uczestników kursu dla kierowców tirów "chcesz mieć wolny przejazd wal w osobówkę". 

 Gdyby było inaczej, to na wiosnę każdego roku chrabąszcze zdemolowałyby wszystkie jeżdżące  tiry i  inne pojazdy, czyli rozwaliłyby w Polsce całą cywilizację. 

Przed sądem należy zapomnieć o równym traktowaniu stron.
Na rozprawach mówiłem o braku prawidłowych oględzin pojazdów. Nikt nie zwrócił uwagi na wewnętrzne uszkodzenia samochodu. Siła uderzenia musiała być duża, bo zniszczeniu uległo wszystko do kolumny kierowniczej, a nawet radio po przeciwnej stronie kolumny.
Biegły napisał : "w samochodzie wystrzeliły obie poduszki kierowcy i pasażera".
Samochód posiada tylko poduszkę  kierowcy - nie wystrzeliła.
Tłumaczenie biegłego, że musiał pomylić podkłady innego wykonywanego w tym czasie opracowania zostało przez sąd przyjęte bez zastrzeżeń.
Biegły uparcie twierdzi, że odległość  motocykla od samochodu w momencie jego wyjazdu na jezdnie wynosi 24,62 m, a prędkość jazdy motocykla 49km/h.
Już wiemy, że to niemożliwe, ale sprawdźmy  to.
Gdyby tak było, jak chce biegły,
to 49 km/h = 13,6 m/sek więc czas przejazdu 24,62 m wynosi 24,62 / 13,6 = 1,8 sek.
W tak krótkim czasie przepuszczenie samochodu świadka Skarżyńskiej ,
spojrzenie w prawo, spojrzenie w lewo, wciśnięcie sprzęgła, włączenie biegu , wyjechanie na jezdnię, zajmie min. 4 sekundy wg standardów przyjętych w sądownictwie.
W takiej sytuacji  motocykl zdąży przejechać zanim ruszy samochód .
W żadnym wypadku prokuratura nie miała podstaw, aby na podstawie opinii biegłego oskarżać, a sąd karać.
Prokuratura i sąd uznały zeznania świadków za wiarygodne, ale to nie jest podstawa do oskarżania.
To dobra wiadomość dla oskarżonego.
W dokumencie Ocenie zasadności aktu oskarżenia na podstawie zeznań świadków. Obliczenia i wnioski z 24.10.2014  (w aktach sądowych) udowodniłem, że jestem niewinny.
Pokazałem, że przy szybkości jazdy motocyklisty 49 km/h = 13,61 m/sek  w czasie, w którym świadek Skarżyńska od znaku STOP dojedzie do  miejsca zdarzenia motocyklista przejedzie drogę  ponad 190 m, a więc minie strefę wypadku o ponad 37 m. Samochód nie wykona jeszcze żadnego ruchu.  
W każdym innym przypadku, gdy motocyklista będzie o X metrów bliżej miejsca wypadku, tym
o X metrów dalej znajdzie się od miejsca wypadku, zanim do miejsca zdarzenia dojedzie świadek Skarżyńska.
Zeznania świadków świadczą  o niewinności, a nie winie oskarżonego. I w tym wypadku prokuratura nie miała podstaw, by oskarżać, a sąd  skazać.
Czekam na Wasze komentarze i wsparcie! Spróbujmy wspólnie odpowiedzieć na cisnące się na usta  pytania: Czy nie najwyższy  czas na zmiany? Na stosowną kurację? Jak przy tak licznej bierności  społeczeństwa można tego dokonać? Jak  znaleźć w społeczeństwie ludzi i siły, które  wymuszą  pożądane zmiany? Jak spowodować, by  już dziś nie  rosła liczba sterroryzowanych, skrzywdzony,   
przegranych?
Gdzie i jak szukać wsparcia, pomocy obrony przed niesłusznym posądzeniem, osądzeniem, karaniem? Skąd się bierze bezskuteczność istniejących instytucji pomocy i kontroli?
Dlaczego My społeczeństwo jesteśmy tak obojętni, nieczuli na los innych, nie reagujemy?
Jeżeli nie my to kto, jeżeli nie teraz to kiedy? Co dają dzisiejsze utyskiwania np. Gazety Prawnej, Rzeczypospolitej?
Co na to Senatorowie i Posłowie ? Czy i tutaj nie czas na zmiany przy najbliższych wyborach?
Bez Waszego wsparcia od nowego roku czeka mnie smutny los. Tracę podstawy egzystencji za to, że się postawiłem, za to że nie mam zamiaru się poddać, ale niestety od wiosny będę musiał przejść na ostrą dietę: rabarbar, szczaw i lebioda, a potem czekam na jesień, na ulęgałki.
Władzy w Polsce ubędzie jeszcze jeden hardy, niewygodny krytyk i darmozjad.

 Wesołych Świąt . Czy dla mnie Nowy Rok też będzie szczęśliwy?



piątek, 18 kwietnia 2014


Drogi,drzewa i radary 16.04.2014

W ostatnich dniach w Klamrach koło Chełmna miał miejsce tragiczny wypadek, w którym zginęło siedmioro nastolatków. Rozpoczęła się kolejna dyskusja o przyczynach tragedii.W środkach masowego przekazu ukazała się wypowiedź Krzysztofa Hołowczyca, który obwinia w pierwszej kolejności nie alkohol i brak prawa jazdy, ale drzewa.
Od razu uznano tę wypowiedź za kontrowersyjną.
Od lat sprawa bezpieczeństwa na drogach niepokoi. W latach 2003 - 2013 odnotowano
prawie 50.000 zabitych i 480.000 rannych, ogromna ilość ludzkich tragedii .
Minął ponad rok od słynnego już ataku na polskich kierowców Ministra Nowaka -
Bandyci za kierownicą”. Ministra Nowaka już nie ma, zmian w podejścia do problemu brak.
Radary i łupienie kierowców nie rozwiązało problemu. Marazm trwa.
Czego dowiedzieliśmy się podczas poprzedniej debaty.? Nie mamy dróg.
Dróg krajowych (A,S,GP,P- autostrady, expresowe, główne o ruchu przyśpieszonym, główne) jest niewiele. Drogi, gdzie zagrożenie jest duże stanowią 70% tych dróg, w tym drogi niebezpieczne ponad 60%, pozostałe są drogami dużego ryzyka. Są województwa, które nie mają ani jednego kilometra dróg krajowych. Drogi wojewódzkie to drogi G,Z, wyjątkowo GP(główne, zbiorcze) oraz powiatowe (G,Z), które tylko z nazwy, a nie prawa, otrzymały status takich dróg. Czas powiedzieć Polakom prawdę! Prawda jest taka, że nie mamy po czym jeździć! To klęska! Polakom należy podziękować, że żyją.
Drogi gminne (L,D -lokalne, dojazdowe) często pełnią rolę dróg powiatowych, a nawet wojewódzkich. Większość tych dróg nie odpowiada obowiązującym normom.
Sprawdźmy przynajmniej jeden parament szerokość drogi i jezdni.(rozporządzenie Ministra Transportu z 2 marca 1999 r. Dz.U z 14 maja 1999r).
Szerokość dróg jedno jezdniowych:
klasa G -25m, w ulicy -25m,
klasa Z -20m, w ulicy -20m,
klasa L -15m, w ulicy -12m,
klasa D -15m, w ulicy -10m.
Szerokość pasa ruchu:
klasa G 3,0-3,5m, w ulicy 3,5m,
klasa Z 2,75-3,0m, w ulicy 3,5m,
klasa L 2,5-2,75m, w ulicy 3,0m.
W zakresie pobocza ustawodawca nie był taki łaskawy. Pobocze gruntowe winno mieć szerokość: droga klasy G - 1,25m, klasy Z -1,0m, klasy L - 0,75m.
Ale: na drogach G i Z część pobocza może być utwardzona, szerokość nie mniej niż 2,0m. Wymagań jest więcej : promień krzywizny drogi, pochylenie poprzeczne itp. itd.
Śmiem twierdzić, że gdyby droga odpowiadała tym wymaganiom w niedawnym tragicznym wypadku na Podkarpaciu nie zginęłaby matka ratująca dziecko, a i w Klamrach mogło nie dojść do wypadku.
Panie Krzysztofie! A nam się śnią drogi europejskie „drogi wybaczające błędy kierowcom”.
Zapomnijmy o tym. U nas na razie drogi, jak rosyjska ruletka, gorzej, nie wybaczające nic, nawet minimalnego błędu. Znam też te europejskie drogi. Szerokie, zawsze czyste, z szerokim poboczem, bez jakichkolwiek pułapek, z wyraźną linią rozgraniczającą jezdnie
i skraj pasów ruchu. W nocy po bokach i środkiem oświetlone światełkami, tak samo
dobre do jazdy nocą, jak w dzień. Tam nasze drogi aktualnie remontowane i modernizowane nie miałyby racji bytu. U nas króluje brak wiedzy, niekompetencja, bezkarność i obojętność na wszystkich szczeblach władzy. Typowy Układ Zamknięty.

Na dowód krótka historia jednego wypadku .
Opis wg policji
Opis stanu faktycznego
warunki jazdy - bardzo dobre
Wieczór, deszcz i mgła (byli przecież na miejscu nie widzieli?!). Niedaleko jezioro, więc mgła
pobocze - czyste szer. 2 m
brak pobocza, drzewa, krzaki, górka
jezdnia - gładka i sucha
błoto min. 50cm i koleina ze stojącą wodą razem 1 m

szerokość drogi 6,5 m , znaki poziome na drodze -brak informacji
Znaki poziome – żadnych. Szerokość drogi 6m (zdjęcie).Przyczyną rozbieżności w pomiarze szerokości drogi, stanu jezdni i pobocza mógł być fakt, że policjant nie miał latarki, ocenę drogi wykonał w pewnej odległości, przed oświetloną bramą sołtysa.
Przyczyna wypadku - jazda obu kierowców
za blisko osi jezdni

Przy szerokość drogi 6m, po odliczeniu błota i koleiny
tracimy 1m z każdej strony, szerokości samochodów 2x1,75m możliwe było wyminiecie się w odległości 30-50cm, przy dobrej widoczności
Odpowiedź Policji na pytanie - czy mogła być inna przyczyna : tak, prawdopodobnie są tam żyły wodne, trzeba było jechać wolniej.
Do dziś nie ma tam żadnego znaku ostrzegawczego, ani ograniczenia prędkości. Ustawienie takiego znaku byłoby idiotyzmem. Obecność jeziora tłumaczy wszystko.
Inne spostrzeżenia policji : brak

Inne okoliczności sprawy: Opinia biegłego: szybkość jazdy samochodów w trakcie wypadku ok. 30 km na godzinę, potwierdzenie stanowiska policji, że przyczyną było zjechanie zbyt blisko osi jezdni przez obu kierowców.
Rzeczoznawca podkreślił precyzję swoich obliczeń, w tym opory toczenia samochodu. To blef! Rzeczoznawca nie widział żadnego z tych samochodów, bo nie mógł ich widzieć. W momencie powołania rzeczoznawcy nie było już samochodów.
Sędzia: jaka powinna być odległość samochodów od osi jezdni w trakcie jazdy? Biegły: przepisami to nie jest określone, ale przyjmuje się zwyczajowo 40 cm.
We mgle bez poziomego oznakowania linii
rozdzielającej jezdnie wyminięcie się graniczyło
z cudem.
Sprawa trafiła do sądu. Obaj kierowcy zaocznie zostali osądzeni i skazani na zapłacenie mandatów, sprawę prowadził asesor sądowy. Obaj kierowcy odwołali się od wyroku. Sąd uniewinnił obu kierowców .

Ubezpieczyciele odmówili wypłaty odszkodowań - brak winnych


Policja, zarządca drogi, rzeczoznawca, sąd - czują się dobrze. Winni kierowcy.
Jeszcze jeden przykład. Droga Wojewódzka nr 512 Pieniężno - Górowo Iławeckie i dalej do Bartoszyc. Położono nowy asfalt, szerokość pasa wystarcza na jeden samochód. Obustronnie zostały pasy wysypane szutrem, stanowią dziś pobocze. W linii drogi rosną drzewa, a droga obfituje w liczne i ostre zakręty. Przy wymijaniu się samochodów jeden musi zwolnić, lub zatrzymać się i zjechać na pobocze. Sprawdzając swoją pamięć zajrzałem do internetu.
Ktoś wrzucił na You Tube filmik pt. Pieniężno-Górowo Iławeckie (droga 512). Polecam!
Co ta droga ma wspólnego z drogą wojewódzką? Czy to można nazwać jakąkolwiek drogą, poza drogą do jazdy furmanką?
Nawet na tych drogach, które mamy, wielu wypadkom zapobiegłoby właściwe oznakowanie pionowe i poziome. Portal edroga.pl odsłania kulisy braku oznakowań poziomych dróg w publikacji„Oznakowania poziome – stosować, czy nie i w jakim zakresie”. Brak środków, trzeba wybierać: łatać, czy malować. Czy to podejście do tematu nie jest skandalem!? Czy ktoś za to nie powinien odpowiedzieć!? I to jest prawda o polskich drogach skrywana od lat. Winnych szukamy wśród ofiar!



wtorek, 15 kwietnia 2014

To warto przeczytać! 14.04.2014
W Polityce ukazała się wyjątkowa seria artykułów bardzo ważnych dla ogarnięcia wielu najistotniejszych problemów wewnętrznych i zewnętrznych Polski związanych z kryzysem ukraińskim i aktualną sytuacją gospodarczą i polityczną. Wagę poruszanych tematów podnosi dodatkowo fakt „gorących” wiadomości
Rosja wytacza wojnę Ukrainie” i „ Jeżeli Zachód nie zareaguje – Rosja pójdzie dalej”, oraz również pierwszych w TV spotów rozpoczętej kampanii wyborczej. Więcej te artykuły łączy, niż dzieli. Stąd też i wspólny komentarz.
Komentowane artykuły :
  1. Adam Szostkiewicz - Rusofobia i antyputinizm – jaką politykę prowadzić wobec Rosji, jeśli nie politykę osłabienia agresywnego putinizmu poprzez wspieranie niepodległej i demokratycznej Ukrainy.
  2. Tomasz Kasprowicz - Chory system próbujemy uzdrowić ustawami.
    Komplikowanie prawa to norma - wola urzędników dominuje. Uważa się, że obywatel to oszust i złodziej.
  3. Tomasz Kasprowicz - Być albo nie być w OFE. Zostańmy w OFE w trosce o państwo
  4. Daniel Passent - Prawda jest tylko jedna. Dla PIS nieważna prawda, ważne to mieć coś, co pozwala integrować się, być, trwać. Dla PO pokazywanie się PIS w sposób awanturniczy – bezcenne.
    Co na temat Rosji pisał i jak ją odbierał, również kiedyś dziennikarz Polityki, Ryszard Kapuściński?
    - Zachód, który Rosja fascynuje, ale i napawa lękiem, gotów jest zawsze przyjść jej z pomocą, choćby w interesie własnego spokoju. Zachód odmówi innym, ale Rosji pomoże zawsze.
    - Komunizm zbudował Stalin przy pomocy bezprizornych. Miliony osieroconych, głodnych i bosych dzieci błąkało się po drogach Rosji. Kradli, co się dało. Stalin zamknął ich w internatach. Tam nauczyli się nienawiści, a kiedy dorośli zostali ubrani w mundury NKWD, a NKWD trzymało naród w zwierzęcym strachu. Skąd więc nostalgia?
    - Żeby utrzymać wielkie przestrzenie Rosjanin musi utrzymywać wielkie państwo, na utrzymanie wielkiego państwa wydaje on swoją energię, której nie wystarczy już na nic więcej, na organizację, gospodarność itd. Ale wydaje energię na państwo, które go zniewala i gnębi.
    Twierdzenie, że Rosja traktuje Polskę niewiele lepiej od Ukrainy z Majdanu to fakt. Wskazówkę dlaczego - również określił R. Kapuściński. Która dominacja jest dla Białorusi groźniejsza - Rosji czy Polski? Zdecydowanie Polski, bo Polska jest bardziej atrakcyjna.
Czy solą w oku Rosji nie stanie się w najbliższym czasie ruch turystyczny z Kaliningradem?
Obawiam się, że Rosja postąpi z Ukrainą wg swojego scenariusza i nic jej nie zatrzyma, jeśli miałoby to naruszyć jej interesy, w tym stabilny i spokojny byt obecnych władz. Czy Zachód wybierze wówczas swój spokój?
Uważaj Polsko byśmy nie zostali na lodzie, jak po II wojnie światowej. Nie widzę innej drogi, jak wspieranie wolnej i demokratycznej Ukrainy, nawet za znaczną cenę. Doświadczenie, jak tym razem zachowa się Zachód, może okazać się bezcenne.
Wracajmy na krajowe podwórko. Pozostałe artykuły mówią z troską i niepokojem o stanie Polski i agresji politycznej debaty. Widzą to i inni. Leszek Balcerowicz nawołuje- koniec tolerancji dla picu. Niepokoi ogromny dług publiczny, ostro i dużo mówi się o przeroście biurokracji,braku odpowiedzialności władz i urzędników. Układ zamknięty triumfuje. Niepokoi manipulowanie społeczeństwem, czego efektem jest tzw sejmowa zamrażarka, czyli wybieranie posłów na dziesięciolecia.
Przeważa opinia, że mimo dobrych rezultatów minionego ćwierćwiecza zmiany praktycznie nie zaszły w naszej klasie politycznej i biurokracji, a największe zagrożenia na kolejne ćwierćwiecze to właśnie nasza władza. Kuleje już prawie wszystko, w niektórych przypadkach jak np. służba zdrowia grozi zapaść. Kto dziś rządzi Polską? Czy klasyczny układ demokratycznego państwa i podział na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą istnieje? Czy istnieje wolność prasy? Myślę,ze nie. Myślę, że rację ma R. Kapuściński, który napisał: władzę ma ten, w czyich rękach jest studio telewizyjne, a raczej – media w ogóle.
Co pierwsze zrobiła Rosja jeszcze przed zajęciem Krymu? Wyłączyła ukraińskie nadajniki TV.
Jeżeli tak to prawdopodobnie Polityka jest być może jedyną „ zieloną wyspą”.
Partia rządząca PO i jej największy rywal PIS nie podejmą zmian. Po co? Jak się żyje z wroga, to się pilnuje, aby pozostał jak najdłużej przy życiu. Krajowa TV – codziennie mamy głównie powtórki przerywane coraz dłuższymi reklamami. No i jeszcze powszechna nauka gotowania. I to prawie cała edukacja Narodu. Prawie, bo nie można zapomnieć o manipulowaniu społeczeństwem powiązanym z nauką nienawiści.
Lansowanie się w telewizji wielu polityków nie mających nic do powiedzenia, nic poza pluciem i do tego egzystujących w polityce za ogromne pieniądze jest tego najlepszym dowodem.
Wielkiemu kapitałowi też na rękę, by nic się nie zmieniło. Robić interesy w bałaganie zawsze najłatwiej. Zapłacą nawet dużo za każdy ferment czy oszczerstwo.
Myślę, że nie walczymy tylko z Kaczyńskim i Macierewiczem w sporze o Smoleńsk. Uważam, że dziś środki masowego przekazu to nie czwarta a pierwsza władza. Czas przestać ją nie doceniać.



wtorek, 8 kwietnia 2014

  Elbląg 05.04.2014
AZBEST! PRZEKLEŃSTWO CZY NAJWIĘKSZY „PRZEKRĘT” OSTATNICH LAT?
Do napisania tego materiału zainspirowała mnie scenka w telewizji TVN z końca 2013 r., gdzie Jolanta Pieńkowska trzęsła się ze strachu i rozpaczy na dźwięk słowa azbest, a jakiś pan na dachu krytym eternitem poruszanym wiatrem z totalną grozą roztaczał wizję apokalipsy i zagłady Polaków.
Oznacza to, że lobby azbestowe czuwa, trzyma rękę na pulsie, nie daje o sobie zapomnieć.
Sprawę azbestu rozpoczęła Rezolucja Sejmu z dnia 19 czerwca 1997 r. w sprawie wycofania azbestu z gospodarki. Wezwano RM do przygotowania programu. Również 19 czerwca 1997 r. została uchwalona ustawa o zakazie stosowania wyrobów zawierających azbest. Pełny tekst w Internetowym Systemie Aktów Prawnych.
Po pięciu latach – dokładnie 14 maja 2002 r. RM przyjęła „Program usuwania azbestu i wyrobów zawierających azbest stosowanych na terytorium RP”.
W programie tym oszacowano, że na terenie kraju użytkowane jest 14,5 mln ton płyt azbestowo -cementowych (zasadniczy wyrób azbestowy w Polsce), koszt jego utylizacji wyniesie 48,2 mld zł (miliarda złotych).
Zobowiązano wszystkie jednostki samorządu terytorialnego do opracowania programów usuwania azbestu. Na uwagę zasługuje między innymi Program Województwa Pomorskiego. Koszt programu to 3,084 mld zł. Są województwa zdecydowanie o większej ilości wyrobów z azbestu - mazowieckie, lubelskie około -czterokrotnie, podlaskie, wielkopolskie, łódzkie około 2-3 krotnie.
Na szacowany koszt miały by się złożyć środki właścicieli nieruchomości, środki inwestorów, środki budżetu państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego. Zaplanowano również dochody budżetu oto one:
- usuwanie – podatek dochodowy –                 4.099,07 mln zł
- nowe pokrycia VAT i podatek dochodowy – 5.285,28 mln zł
- eksploatacja składowisk –                                  604,8 mln zł
Razem                                                                9989,15 mln zł czyli ~ 10 mld złotych
Kto więc zyska, a kto straci?
W Programie wspomina się o tym tak: „Tym nie mniej główny ciężar będą musieli ponieść właściciele obiektów. Alternatywą będzie dla nich utrata ok 30-50% wartości budynków, gruntów i mieszkań w rejonach zagrożonych emisją azbestu.”
Azbest przestał być modny w Polsce już dawno. Mimo niskiej ceny przegrał z brzydotą i synonimem biedy. Kogo było stać, kto budował, modernizował dawno pozbył się azbestu. Dziś azbestowe dachy szpecą budynki gospodarcze i domy zaniedbanych gospodarstw wiejskich i posesje małomiasteczkowych, biednych jak mysz kościelna (najczęściej bezrobotnych) ich właścicieli.
Dziś obowiązuje uaktualniony Program Oczyszczania Kraju z Azbestu na lata 2009-2032 przyjęty przez Radę Ministrów 29 kwietnia 2010 r.
Wycenę i realia już znamy. Popatrzmy za co zapłacimy.
Czym jest azbest?
Azbest to uwodnione krzemiany różnych metali. Krzem to główny budulec skorupy ziemskiej. Krzem to również choroby np. pylica płuc.
Nazwa ta nie określa konkretnego minerału istniejącego bardzo licznie w przyrodzie. Przyjmuje się, że azbestem są włókniste odmiany minerałów występujących w postaci włókien (ponad 150 gatunków).
W zastosowaniu przemysłowym największe zastosowanie ma azbest biały chryzotol o największym zastosowaniu i niebieski krokidolit o znacznie mniejszym zastosowaniu, a uznawany za bardziej szkodliwy.
Azbest posiada unikalne właściwości chemiczne i fizyczne. Cechują go: odporność na wysokie temperatury, bardzo duża wytrzymałość mechaniczna, miękkości, giętkość, odporności na działania chemikaliów, kwasów, zasad, wody morskiej, posiada wyjątkowo duży współczynnik tarcia.
Azbest jest znany i stosowany od 4500 lat. Od starożytności: knoty do świec, niepalny papier, obrusy, samoczyszczące się w ogniu chusteczki, sukno na płaszcze żołnierskie, papy niepalne, farby ognioodporne, pokrycia dachowe, uszczelnienia silników parowych, klocki i tarcze hamulcowe, tarcze i okładziny sprzęgłowe, wyroby hydroizolacyjne, lepiki, płytki podłogowe i ceramika, fajans i porcelana.
Azbest stosowano na filtry do piwa, filtry dla farmacji, maski przeciwgazowe, koce i ubrania gaśnicze.
Azbest pozostaje bardzo ważnym materiałem w wielu gałęziach i technologiach jak lotnictwo, wahadłowce kosmiczne, silniki rakietowe, przemysł zbrojeniowy.
Nie wszędzie i nie wszystkie kraje mają zamiar unikać azbestu, choćby ze względu na brak równoważnych zamienników i nieporównywalnie wysokie koszty.
ZAGROŻENIA ZWIĄZANE Z AZBESTEM
Główne i jedyne zagrożenie azbestem to możliwość w pewnym warunkach na rozwarstwienie się jego włókien na bardzo cienkie i drobne elementy oraz unoszenie się tych włókien (również w pewnych warunkach) w powietrzu wraz z całym azbestowym pyłem. Wymiary włókien niebezpiecznych to włókna o długości L>5µm (mikrometra), średnicy d<3 µm i stosunku długości do średnicy włókien L/d ≥3:1. Takie włókna są w stanie podczas wdychania dostać się do płuc, wbić się w tkankę płucną. Niemożliwe do samoistnego usunięcia drażnią tkankę i po latach narażenia i wieloletniej inkubacji mogą być przyczyną chorób, w tym raka płuc.
Znamienny jest fakt, że wiele zakładów znało temat, wiedziało o zagrożeniach, znało przyczyny i skutki, próbowało z tym walczyć (wentylacja, kurtyny wodne itp.). Fakt bardzo długiej i późnej inkubacji (przeciętnie w wieku przedemerytalnym i emerytalnym) uspokajał. Cynizm odgórny zwyciężał.
Trzeba było lat, by wprowadzono normę właściwą do istniejącego zagrożenia. W Rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 29 listopada 2002 r. w sprawie najwyższych dopuszczonych stężeń i czynników szkodliwych dla zdrowia w środowisku pracy (Dz.U. z dnia 18 grudnia 2002r.) przyjęto najwyższe dopuszczalne stężenie szkodliwe dla zdrowia, które wynosi dla azbestu:
  1. Pył całkowity 0,5 mg/m3
  2. Włókna respirabilne (chorobowe) 0,1 włókna na cm3
HISTORIA AZBESTU W POLSCE. STANY NARAŻENIA I SKUTKI.
W Polsce mamy wyjątkowo bogate doświadczenie w wykorzystaniu, przerobie i stosowaniu azbestu. Złożyło się na to:
  • Znaczna liczba dużych zakładów o różnorodnej produkcji i różnorodnej ich lokalizacji
  • Istnienie zakładów o doświadczeniach gromadzonych przez dziesiątki lat
  • Posiadanie kadry naukowej zajmującej się tym tematem również od lat, a mającej miejsca pracy tuż obok i poligon doświadczalny prawie na swoim podwórku.
Popatrzmy na dwa najciekawsze z nich:
1. Fabryka Okładzin Ciernych POLMO w Markach k/Warszawy. Zakład powstał w 1956r. produkcję zakończono w 1995 r. Znane są następujące pomiary i stężenia zanieczyszczeń wykonane na stanowiskach pracy.
- naważanie azbestu      12 mg/m3 – 1983 r.
- obsługa mieszalnika   77,6 mg/m3 – 1983 r.
- obsługa pras              47 mg/ m3 – 1995 r.
- szlifowanie                 5,1 mg/ m3 - 1993 r.
Ochrona pracowników – nieobowiązkowe maski przeciwpyłowe.
Oddziaływanie na pracowników przez 40 lat produkcji: narażonych łącznie - 4500 osób
W latach 1998-2008—(10 lat) zarejestrowano: 29 przypadków chorób zawodowych w tym: 15 przypadków pylicy, 11 przypadków raka płuc i 3 inne.
2. Dolomit SA – Fabryka Uszczelek w łodzi
Z wielu względów najsłynniejsza fabryka przerobu azbestu w Polsce. Fabryka posiadała trzy zakłady:- zakład A – ul Sucha 8/10
- zakład B ul. Piekarska 27/29
- zakład C ul. Rewolucji 1905 nr 52
Produkcję rozpoczęto w 1894 r. a zakończono w 1996 r. Zakład funkcjonował więc okrągłe 102 lata, w samym centrum Łodzi, tuż przy ul Piotrkowskiej. Pierwszy pomiar wykonano w 1949 r. Obowiązywała wówczas norma 180 mln cząstek/m3!
Wykonane wówczas pomiary przekroczyły te normy:
- dział przygotowania          239 razy
- sito                                    16,2 razy
-zgrzeblarnia                          7,9 razy
- przędzalnia                          7,0 razy
- szczeliwa plecione               4,4 razy
- szwalnia                              1,9 razy
- taśmy azbestowe                10,4 razy
Od 1954 r. przyjęto normę 2 mg pyłu całkowitego/ m3
Pomiary w latach 1956 – 1957 wykazały przekroczenia tej normy 19-40 razy.
Od 1956 – 1968 pierwsze instalacje wentylacyjne – przekroczenie norm spadło 5-7 razy.
Rok 1981 – pierwsze hermetyczne obudowy – stężenie wahało się od 0,1 mg/ – 36 mg/ m3.
W 1992 wykonano pomiary na terenie miasta Łodzi. Najwyższe stężenie włókien azbestu utrzymywało się w granicach 2100-2400 wł/m3
Obliczono, że od 1945 roku do zaprzestania produkcji liczba osób narażonych zawodowo na pył azbestu wynosiła ~5500 osób
W latach 1998-2008 wśród byłych pracowników zakładu zarejestrowano 134 przypadki chorób zawodowych w tym: 123 przypadki pylicy, 1 przypadek międzybłoniaka, 5przypadków raka płuc, 5 inne.
Mieszkańcy Łodzi, mimo częstych „białych nocy” (wentylowanie zakładu), jak widać również przeżyli. Łódź istnieje. Cały czas istnieje Instytut Medycyny Pracy im. Prof. J. Nofera w Łodzi. W opracowaniu Instytutu z 2010 r. wykonanym na zlecenie Ministerstwa Gospodarki pt.”Zanieczyszczenie środowiska azbestem - skutki zdrowotne” Raport z badań czytamy: Choroby zawodowe spowodowane narażeniem na pył azbestu w latach 2000-2009 w Polsce ogółem: (wszystkie choroby zawodowe we wszystkich gałęziach przemysłu w tym hutnictwo, górnictwo, przemysł maszynowy, stoczniowy itp. Itd.)
- pylica azbestowa –                  1200 przypadków
- rak płuc –                                  289 przypadków
- miedzybłoniak opłucnej –           175 przypadków
- inne –                                           33 przypadki
- nie nowotwory –                        391 przypadków
Łącznie                                      2088 przypadków
Instytut podaje odnotowane przypadki chorób w Europie i tak:
Odnotowano przypadki międzybłoniaka
Kraj
rok
ilość
Finlandia
1999
74
Francja
1996
750
Niemcy
1997
1007
Wielka Brytania
1999
1595
Włochy
1995
930
Norwegia
1995
48
Holandia
1997
377
Szwecja
1996
105


W cytowanym opracowaniu Instytut przedstawił wyniki pomiarów stężenia włókien azbestu w powietrzu atmosferycznym wykonane na terenie Polski w latach 2004-2010.


Zakres pomiaru mierzony w jednostkach
[ilość włosków/m3]
Procent ilości pomiarów mieszczących się w danym zakresie - średnia z wszystkich województw
Wartość zmierzona przeliczona na jednostkę podaną w normie tj. 0,1włoska/cm3
od 0-400
44%
od 0 - 0,004 normy
od 400-1000
42%
do 0,01 normy
od 1000-2000
9.8%
do 0,02 normy
do 10000
sporadycznie
do 0,1 normy
ponad 10000
incydentalnie
powyżej 0,1 normy
Rodacy możecie spać spokojnie!
 Podanie w zestawieniach różnych jednostek to celowa manipulacja? Wynik wygląda groźnie, zaciemnia obraz rzeczywistości. Nie każdy zwróci uwagę, że m3 to aż 1.000.000/milion/ cm3. Czy zaciemnia się wyniki, by zadowolić zamawiającego? Jest faktem, że zamówiono opracowania i ekspertyzy po 8 latach od podjęcia uchwały ” Program usuwania azbestu” i  po 13 latach od uchwalenia Ustawy o zakazie stosowania azbestu.
We wszystkich dokumentach oficjalnych dotyczących azbestu aż roi się od sensacyjnych, nieprawdziwych, lub naciąganych argumentów windujących na szczyt rangę problemu.
Główne z nich to: a) W Europie azbest pochłania ogromne ilości ofiar,
    b) azbest to jedna z głównych, a nawet najistotniejsza przyczyna zagrożeń zdrowia i życia współczesnych społeczności!
    c) pylenie (nawet samoistne) jest tragicznie wysokie. Mogilniki natychmiast nieodzowne!
    A jak jest w istocie? Sprawdźmy i porównajmy.
  • Odnotowane przez Instytut Medycyny Pracy w Łodzi i publikowane dane statystyczne z lat 2000-2009 to 2088 przypadków, czyli 209 przypadków zachorowań rocznie.
  • W innym opracowaniu tegoż Instytutu „statystyka chorób zawodowych w Polsce” choroby nowotworowe to 3,3 % wszystkich chorób zawodowych, nie tylko odazbestowe.
  • Publikowane dane europejskie (producentów wyrobów azbestu) – to poniżej 5000 przypadków zachorowań rocznie.
Popatrzmy i porównajmy przynajmniej kilka głównych zagrożeń zdrowia i życia Polaków, na co rządzący nie mają sposobu od lat.


Przyczyna
Ilość osób
Za okres
Charakterystyka, inne dane
Choroby odazbestowe
2088
2000-2009 10 lat
3,3% wszystkich chorób zawodowych w Polsce
Wypadki samochodowe


Zabitych
49 298
2003-2013


Rannych
474 487
2003-2013


Palenie tytoniu
Zmarłych
70 000
2000
Europa: zmarłych 650.000 palaczy oraz 80.000 niepalących corocznie
Nowotwory złośliwe
Chorych
140 800
2008


Zmarłych
92 600
2008


Cukrzyca
Zgony
Ok 6 500
rocznie
Ok 3mln chorych, ponad 13 000 amputacji nóg rocznie, ok 1 mln chorych nie jest zdiagnozowanych
Zapalenie płuc,zgony
Ok 8 500
rocznie



Miażdżyca, zgony
Ok 30 000
rocznie



Udary, zgony
Ok 35 000
rocznie


Choroba niedokrw. serca
Ok 90 000
rocznie


Hospitalizowanych
Mężczyźni
3.041.000
2010


Kobiety
3.721.000
2010


Taki jest prawdziwy obraz zdrowia Polaków!
Dynamika wzrostu zachorowań w tym okresie jest olbrzymia np. choroby układu krążenia do 46%.
Palących problemów jak widać nam nie brakuje. Mówi się o tym od lat. Po co szukamy sztucznych, mało ważnych i to w jakiej skali problemów?
Ostatnio mówi się również o czekającym nas braku energii elektrycznej. Rozważane są opcje jakie, gdzie, za ile postawić nowe elektrownie, skąd czerpać energię.
Dochodzą również głosy, że nasze rachunki za prąd to w 50% pokrycie strat przesyłowych energii. Mówi się, że nasze linie przesyłowe nie były modernizowane przez ponad 40 lat.
Może więc zamiast budowy nowych elektrowni i powiększania zanieczyszczania środowiska wystarczy zmodernizować linie przesyłowe?
W każdym razie jest na co wydawać „azbestowe” pieniądze. Szkoda, że to wirtualne pieniądze, jeszcze w kieszeniach podatników i to tych najbiedniejszych.
Oni już płacą życiem i zdrowiem „za budowę Polski silnej i bogatej” rządzących. Czyżby nadszedł czas, by ich „dobić”? Czy to już wg Ryszarda Kapuścińskiego „energia niepotrzebna”?!
- UE rozpoczęła wprowadzać ograniczenia w obrocie i stosowaniu azbestu w 1983 r. Dyrektywą Rady 83/478/EWG.
- zmiany fundamentalne po około trzydziestu poprawkach tj. generalny zakaz obrotu i stosowania obowiązuje od 1 stycznia 2005 r.
- przepisy UE kładą nacisk na organizację ochrony zdrowia i bezpieczeństwa pracowników.
- przepisy UE nie wspominają o opracowywaniu i wdrażaniu programów eliminacji azbestu z otoczenia, ani o środkach finansowych przeznaczonych na ten cel.
POLSKA JEST JEDYNYM PAŃSTWEM UE, KTÓRE OPRACOWAŁO I PRZYJĘŁO PROGRAM OCZYSZCZANIA KRAJU Z AZBESTU.
Czy nie należało pójść droga wskazywaną przez UE - stopniowego, naturalnego procesu likwidacji, bez niepotrzebnego tworzenia programów na siłę?
Komentarz zostawiam czytelnikom.