19.12.2014
Sąd w Elblągu w XXI wieku nie uznaje zasad Izaaka Newtona.
Niemożliwe staje się możliwe.
Policja i prokuratura oskarża , sąd wydaje skazujący wyrok.
Przykład Papieża Polaka Jana Pawła II , który w 1992 r
rehabilitował Galileusza tu nie zadziałał.
Nie ma Papieża, nie
ma Galileusza - do kogo się zwrócić?
Polski wymiar sprawiedliwości toczy poważna choroba, wręcz
zapaść. Coraz częściej dochodzi do łamania zasad praworządności i demokracji.
Nie obowiązują:
art.11 ust 1
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka,
art.14 ust 2
Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych
art. 6 ust 2 Europejska Konwencja Praw Człowieka
W polskich sądach nie ma co liczyć na :
-stosowanie zasady domniemania niewinności,
-prawa do rzetelnego bezstronnego procesu,
-prawa do obrony,
-prawa do swobodnego wypowiadania się,
- prawo "oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swojej
niewinności" to fikcja.
W moim przypadku nawet udowodnienie mojej niewinności nie
przyniosło spodziewanego rezultatu - uniewinnienia.
Podczas procesu wielokrotnie protestowałem, również w pismach składanych do akt sadowych,
że łamane są moje prawa - te wyżej wymienione
międzynarodowe, a ponadto krajowe Art 42 ust 3,
Konstytucji RP i najistotniejsze prawa zawarte w kpk - Art 2, Art 4, Art
5 §1, Art5< § 2, Art 6,
Art 74, Art 148, Art 168,
Art 171, Art 196 § 2.
W Polsce obowiązują generalnie 3 zasady ( Stowarzyszenie
Prawo Na Drodze).
- zasada domniemania winy oskarżonego,
- zasada stronniczości,
- zasada "anty Trojana" czyli lepiej skazać 100
niewinnych, niż uniewinnić jednego oskarżonego.
Piszą dziennikarze - np. Gazeta Wyborcza "Biegły mało biegły" .
Niepokoją się politycy- Paweł Kowal - "W kwestii sądów
nie możemy pomóc Ukrainie. W Polsce brak elementarnego poczucia sprawiedliwości,
ludziom należy zagwarantować, że nawet jak ich źle potraktuje prokuratura, czy
służby specjalne, to w końcu znajdą gdzieś sprawiedliwość."
Los chciał, że dane jest mi doświadczać tego wszystkiego
na własnej skórze.
Zostałem bezpodstawnie oskarżony o spowodowanie wypadku
drogowego i surowo, bardzo surowo potraktowany i skazany. Po tym, co już
doświadczyłem, po tym co piszą inni, wątpię, czy bez Waszego moralnego wsparcia
się obronię.
Nie mam obrońcy, zgłosiłem ten fakt Sądowi na początku
pierwszej rozprawy.
Nie było reakcji.
Po zapoznaniu się z aktem oskarżenia sceptycznie na
wygraną patrzą adwokaci, unikają
podjęcia się obrony. Naciskani proponują stawki nie do przyjęcia, niczego nie
gwarantując.
A sąd mógł w tym wypadku zareagować. W tamtym momencie nie
wiedziałem, że Trybunał Konstytucyjny zakwestionował konstytucyjność art 117 §
1 kpc, w wyniku czego znowelizowane zostały
zasady udzielania pomocy prawnej z urzędu. Nie wiedziałem, nie
wystąpiłem.
A oto mój przypadek:
W dniu 28.04.2014 wykonałem manewr zawracania na spokojnej,
pustej i cichej ul. Wiejskiej
w Elblągu. Była idealna słoneczna pogoda, prawie południe.
W celu zawrócenia stanąłem w zatoczce parkingowej, wzrokiem
obejmowałem całą ulice, nic nie zasłaniało widoku, nie była żadnego ruchu. Ten
fakt potwierdzają w zeznaniach świadkowie. Nigdzie i po nic się nie spieszyłem.
Przepuściłem jedyny nadjeżdżający samochód późniejszych
świadków. Po jego przejechaniu wykonałem, wykonywane od ponad 40 lat, takie
same w takim przypadku czynności - spojrzenia w prawo, spojrzenie w lewo ( w
kierunku nawrotu), włączenie kierunkowskazów, wyciśnięcie pedału sprzęgła,
włączenie biegu i rozpoczęcie nawrotu.
Nawrót wykonałem z zatoczki na podjazd do budynku
znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy.
Uderzenie motocyklisty nastąpiło w momencie wyjeżdżania z
podjazdu do budynku na ul. Wiejską, rozpoczęcie jazdy do przodu i prostowania
samochodu, a więc z kierunku przeciwnego do kierunku jazdy pędzącego i
oślepionego słońcem motocyklisty. W tym czasie motocyklista miał prawie całą
ulicę Wiejską do swojej dyspozycji. Uderzeniu towarzyszył ogromny huk. Siła
uderzenia uniosła samochód i ponownie wbiła go w głąb podjazdu.
Sytuację w miejscu zdarzenia dokumentuje szkic nr 1, oraz
zdjęcia pokazujące powypadkową pozycję samochodu, motocykla i rannego
motocyklisty, oraz miejsce i sposób
uderzenia
w samochód.
Podane miejsce uderzenia motocykla w samochód w tym, a nie w
innym miejscu jest niepodważalne. Nie znajdzie się żadne inne miejsce, do
którego będą pasowały ślady na jezdni ujawnione w protokole z oględzin miejsca
wypadku. Jest to jedyne miejsce, które potwierdzają prawa fizyki, w tym zasady
Izaaka Newtona, będące od 1687 roku podstawą mechaniki klasycznej , podstawą
podboju kosmosu i dzisiejszego rozwoju cywilizacji.
Udowadniałem przez cały proces, że policja i prokuratura nie
maja podstaw, by mnie oskarżać,
a sąd, by wydać wyrok skazujący.
Nie przebiłem się.
Policję, prokuraturę
i sąd obowiązują inne zasady i standardy.
Proces toczył się już zasygnalizowanym torem.
Jeszcze w dniu wypadku policjant sier. szt. W. Czech w
pierwszym zdaniu notatki urzędowej
z przeprowadzonych czynności na miejscu wypadku napisał
" Kierujący samochodem osobowym wykonał nieprawidłowy manewr włączania się
do ruchu, w wyniku czego lewym bokiem zderzył się z prawidłowo jadącym
motocyklem."
Ta notatka otwiera sądową teczkę sprawy i ta notatka
rozpoczyna się właśnie od tego zdania. Jak pokazał cały proces już tylko to
było czytane i znane.
I już w tym momencie zostałem oskarżony, osądzony i
skazany.
O istnieniu tej notatki nie miałem "zielonego"
pojęcia. Mając ograniczaną możliwość
wypowiedzi
wnioskowałem, by przygotowane wystąpienia dołączać do akt
sprawy.
Po drugiej rozprawie w dniu 12.11.2014 postanowiłem zajrzeć do akt sądowych, by się
przekonać, co się z moimi wnioskami dzieje. Znalazłem jeszcze drugi ważny
dokument. Pięknie opakowaną , nieotwieraną paczkę ostemplowaną pieczątkami
biegłego z napisem Symulacja biomechaniczna.
Nie miałem pojęcia, że są różne akta sądowe - inne dla sądu,
inne dla oskarżonego.
Zdanie z notatki
posłużyło nadkom. KMP S.Siedlińskiemu do przygotowania "
postanowienia
o wszczęciu dochodzenia", dokument w aktach sądowych.
Tego samego zdania użyła prokurator B.Iskrzyńska w Postanowieniu o zasięgnięciu opinii
-powołaniu biegłego.
Narzucony przez Prokurator sposób myślenia przytacza biegły (ekspert) już na wstępie
swojej ekspertyzy.
Pierwsze i w zasadzie jedyne spotkanie z panią prokurator w
dniu 04.08.2014.
Odczytanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów,
podpisanie pouczenia o przysługujących mi prawach, przygotowanie wniosków
- o wgląd w akta sprawy, zgoda na
wykonanie kopii.
Ksero części dokumentacji odbierałem w prokuraturze
08.08.2014, pozostałe odbitki akt
odebrałem po ich przekazaniu na
policję, w Komendzie Policji w dniu 15.08.2014.
Zamiast spodziewanego przesłuchania otrzymałem od komisarza
S.Siedlińskiego propozycję uzyskania łagodniejszego wyroku, jeżeli tylko wpłacę
stosowne zabezpieczenie majątkowe.
Zaniemówiłem!
Obiecałem, wziąłem stosowny blankiet i nr konta, odbitki, wyszedłem z
policji. Byłem w szoku. Jeszcze śledztwo na początku, a po raz drugi
osądzony i skazany.
Natychmiast odmówiłem. Uzasadnienie odmowy przygotowałem na
piśmie.
Kończy się ono słowami - "póki co wyjaśnień ode mnie
nikt nie chce i nie oczekuje, niech sprawę rozstrzygnie sąd."
Nikt więcej z prokuratury ze mną nie rozmawiał. Dwukrotnie
próbowałem. Odwołanie złożyłem
w sekretariacie.
Na kolejne rozprawy przychodzili inni prokuratorzy. Na
pierwszą rozprawę prokurator
Jan Mieczkowski, na drugą Agata Złotowska, na trzecią Beata
Iskrzyńska.
W sumie sprawą zajmowało się 5 prokuratorów.
Nie mogli znać przebiegu rozpraw, o składanych przeze mnie
do akt sprawy dokumentach nigdzie nie
była żadnej wzmianki.
Do wniosków nie odnosił się sędzia.
Protokoły z przebiegu rozpraw zapisane w archaiczny sposób są niezrozumiałe.
Nic nie przeszkodziło jednak prokurator B.Iskrzyńskiej podtrzymać oskarżenie, żądać surowej kary,
stwierdzić, że "zeznania świadków i biegłego w pełni potwierdzają
oskarżenie, a wyjaśnienia wyżej wymienionego w jakim zakresie nie przyznaje się
on do jego popełnienia należy uznać za niewiarygodne i stanowiące jedynie
przyjętą przez niego linie obrony."
Na ostatniej rozprawie w dniu 28.11.2014 z udziałem
prokurator Iskrzyńskiej po raz kolejny
podważyłem wiarygodność opinii biegłego. Przypomniałem, że biegły nie wskazał
miejsca zderzenia. Podał błędnie odległość motocykla od miejsca zderzenia.
Przypomniałem, że jego wyjaśnienia i próby ratowania opinii to kompletna
kompromitacja i desperacja.
Jego interpretacja miejsca i przebiegu zdarzenia szokuje.
" Po uderzeniu motocykl został na miejscu, a samochód został
odrzucony". "Pojazdy przemieszczają się na pozycje określone przez
policjantów na szkicu", " Dokładnego miejsca zdarzenia nie ma,
oskarżony był na miejscu, policjanci nie potrafili określić gdzie był kontakt
pojazdów". " szkła były blokowane przez pojazd".
Przypomniałem:
Trzy zasady Newtona opisują ruch i wzajemne oddziaływanie ciał.
I zasada - zasada bezwładności - na każde ciało będące w ruchu działa siła
bezwładności. Wartość tej siły jest
wprost proporcjonalna do masy i przyspieszenia ciała, jej kierunek jest zgodny,
a zwrot
przeciwny sile usiłującej zmienić warunki ruchu ciała.
II zasada - jeżeli
siły działające na ciało nie równoważą się, to ciało porusza się z
przyspieszeniem wprost
proporcjonalnym do siły wypadkowej, a odwrotnie proporcjonalnym do masy ciała. Współczynnik proporcjonalności jest równy
odwrotności masy ciała.
III zasada- Jeżeli
ciało A działa na ciało B z siłą Fab to ciało B działa na
ciało A z siłą Fba
o takiej samej
wartości i kierunku, ale przeciwnym zwrocie.
Z tego wynika, że dla samochodu i motocykla otrzymamy ms· x as = mm
x am , mm= 212kg
ms = 1100kg. współczynnik proporcjonalności
wynosi 5,188
Przyspieszenie motocykla
jest 5,188 raza większe od
powypadkowego przyspieszenia samochodu.
To znaczy, że motocykl nie zostanie na miejscu, jak
chce biegły. To motocykl "odfrunie", a nie samochód, jak chce biegły!
Ten fakt tłumaczy słynne stwierdzenie instruktora do
uczestników kursu dla kierowców tirów "chcesz mieć wolny przejazd wal w
osobówkę".
Gdyby było
inaczej, to na wiosnę każdego roku chrabąszcze zdemolowałyby wszystkie
jeżdżące tiry i inne pojazdy, czyli rozwaliłyby w Polsce całą
cywilizację.
Przed sądem należy zapomnieć o równym traktowaniu stron.
Na rozprawach mówiłem o braku prawidłowych oględzin
pojazdów. Nikt nie zwrócił uwagi na wewnętrzne uszkodzenia samochodu. Siła
uderzenia musiała być duża, bo zniszczeniu uległo wszystko do kolumny
kierowniczej, a nawet radio po przeciwnej stronie kolumny.
Biegły napisał : "w samochodzie wystrzeliły obie
poduszki kierowcy i pasażera".
Samochód posiada tylko poduszkę kierowcy - nie wystrzeliła.
Tłumaczenie biegłego, że musiał pomylić podkłady innego
wykonywanego w tym czasie opracowania zostało przez sąd przyjęte bez
zastrzeżeń.
Biegły uparcie twierdzi, że odległość motocykla od samochodu w momencie jego
wyjazdu na jezdnie wynosi 24,62 m, a prędkość jazdy motocykla 49km/h.
Już wiemy, że to niemożliwe, ale sprawdźmy to.
Gdyby tak było, jak chce biegły,
to 49 km/h = 13,6 m/sek więc czas przejazdu 24,62 m wynosi
24,62 / 13,6 = 1,8 sek.
W tak krótkim czasie przepuszczenie samochodu świadka
Skarżyńskiej ,
spojrzenie w prawo, spojrzenie w lewo, wciśnięcie sprzęgła,
włączenie biegu , wyjechanie na jezdnię, zajmie min. 4 sekundy wg standardów
przyjętych w sądownictwie.
W takiej sytuacji
motocykl zdąży przejechać zanim ruszy samochód .
W żadnym wypadku prokuratura nie miała podstaw, aby na
podstawie opinii biegłego oskarżać, a sąd karać.
Prokuratura i sąd uznały zeznania świadków za wiarygodne,
ale to nie jest podstawa do oskarżania.
To dobra wiadomość dla oskarżonego.
W dokumencie Ocenie zasadności aktu oskarżenia na podstawie
zeznań świadków. Obliczenia i wnioski z 24.10.2014 (w aktach sądowych) udowodniłem, że jestem
niewinny.
Pokazałem, że przy szybkości jazdy motocyklisty 49 km/h =
13,61 m/sek w czasie, w którym świadek
Skarżyńska od znaku STOP dojedzie do
miejsca zdarzenia motocyklista przejedzie drogę ponad 190 m, a więc minie strefę wypadku o
ponad 37 m. Samochód nie wykona jeszcze żadnego ruchu.
W każdym innym przypadku, gdy motocyklista będzie o X metrów
bliżej miejsca wypadku, tym
o X metrów dalej znajdzie się od miejsca wypadku, zanim do
miejsca zdarzenia dojedzie świadek Skarżyńska.
Zeznania świadków świadczą o niewinności, a nie winie oskarżonego. I w
tym wypadku prokuratura nie miała podstaw, by oskarżać, a sąd skazać.
Czekam na Wasze komentarze i wsparcie! Spróbujmy wspólnie
odpowiedzieć na cisnące się na usta
pytania: Czy nie najwyższy czas
na zmiany? Na stosowną kurację? Jak przy tak licznej bierności społeczeństwa można tego dokonać? Jak znaleźć w społeczeństwie ludzi i siły,
które wymuszą pożądane zmiany? Jak spowodować, by już dziś nie
rosła liczba sterroryzowanych, skrzywdzony,
przegranych?
Gdzie i jak szukać wsparcia, pomocy obrony przed niesłusznym
posądzeniem, osądzeniem, karaniem? Skąd się bierze bezskuteczność istniejących
instytucji pomocy i kontroli?
Dlaczego My społeczeństwo jesteśmy tak obojętni, nieczuli na
los innych, nie reagujemy?
Jeżeli nie my to kto, jeżeli nie teraz to kiedy? Co dają
dzisiejsze utyskiwania np. Gazety Prawnej, Rzeczypospolitej?
Co na to Senatorowie i Posłowie ? Czy i tutaj nie
czas na zmiany przy najbliższych wyborach?
Bez Waszego wsparcia od nowego roku czeka mnie smutny los.
Tracę podstawy egzystencji za to, że się postawiłem, za to że nie mam zamiaru
się poddać, ale niestety od wiosny będę musiał przejść na ostrą dietę:
rabarbar, szczaw i lebioda, a potem czekam na jesień, na ulęgałki.
Władzy w Polsce ubędzie jeszcze jeden hardy, niewygodny
krytyk i darmozjad.
Wesołych Świąt .
Czy dla mnie Nowy Rok też będzie szczęśliwy?
Tylko porucznik Jack Bushyhead. Pozdro. 31
OdpowiedzUsuń